Jest i ona. Jedna z pierwszych książek o zastosowaniu ekonomii behawioralnej w marketingu, „Choice Factory: 25 behavioural biases that influence what we buy”.
Tag: marketing
Ekonomia behawioralna w marketingu: Dlaczego w ogóle i dlaczego teraz?
Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego ekonomia behawioralna zyskała tak na popularności w ostatnich latach? W końcu wiedza, o której tu mowa, była dostępna już kilka dekad temu. Dopiero w ostatnich kilku latach, jednak, temat behawioralnej analizy decyzji zaczął się pojawiać na konferencjach, w rozmowach na korytarzach w firmach i na LinkedInie.
Wzrost popularności tej dziedziny nauki oceniam na podstawie kilku doświadczeń i obserwacji:
- Liczby osób i firm, jakie się do mnie zgłaszają z prośbą o współpracę, szkolenia i doradztwo (Jesteście najlepsi!)
- Wzroście liczby „ekspertów”, którzy twierdzą, że zajmują się ekonomią behawioralną, choć ich wiedza bazuje na jednej książce. Gdy siedzący obok mnie na panelu dyskusyjnym na Forum Ekonomicznym w Krynicy prawnik zaczął się pozycjonować jako ekonomista behawioralny i ekspert od procesów decyzyjnych, bo przeczytał „Pułapki myślenia” Daniela Kahenemana stwierdziłam, że ekonomia behawioralna zdecydowanie jest trendy, sexy i na fali.
- Częstotliwości pojawiania się słowa „behawioralny“ przed lub po innym słowie. Wiecie, że jest coś takiego jak psychologia behawioralna? (Co to w takim razie jest psychologia niebehawioralna, skoro cała psychologis dotyczy ludzi i ich zachowań?) Oraz BHP behawioralne?
Tylko dlaczego teraz? I dlaczego warto w ogóle stosować takie podejście w marketingu?
Top 5: Najważniejsze odkrycia ekonomii behawioralnej dla marketerów
Uprośćmy nieco sprawy. Albo może zacznijmy od podstaw? Oto pięć (w pełni subiektywnych) najważniejszych odkryć ekonomii behawioralnej, które pomogą Wam zrozumieć konsumentów i siebie samego.
Zostawcie ludzi z Radomia, czyli o behawioralnej bezsensowności badań fokusowych
Ulubione badania marketerów. Bestseller w świecie badań decyzji konsumenckich.
Sześć do ośmiu osób w sali. Moderator. Lustro weneckie, a za nim kilku przedstawicieli działu marketingu i dużo jedzenia. Kilka grup w dużych miastach, kilka grup w mniejszych miejscowościach. Najlepiej w Radomiu, bo jest blisko Warszawy. Dwie godziny rozmów. Jedna technika projekcyjna. Dużo dobrych insightów i lepsze zrozumienie tego, jak konsumenci podejmują decyzje. Nowe kierunki dla rozwoju produktów, usług i strategii.
Zogniskowane wywiady grupowe. Focus group interviews.
Wszyscy wiemy, co jest w nich dobrego. Zatem dzisiaj o tym, dlaczego czasami nie ma sensu ich robić i o błędności wniosków, jakie z nich wyciągamy, szczególnie w kontekście zrozumienia motywacji i preferencji ludzi.
Ciasteczka na zachętę, czyli dlaczego warto badać zanim się wdroży
Jednym z fundamentów ekonomii behawioralnej jest opieranie się na dowodach – nie wdrażamy, jeśli wcześniej nie zbadamy. Dlatego, że lata badań i doświadczeń pokazują, iż fakt, że jakieś narzędzie zmiany zadziałało w jednej sytuacji, nie oznacza, że zadziała w każdej innej. Czasami też intuicja może zawieźć.
Jestem obecnie na wakacjach i miałam zrobić przerwę w pisaniu bloga, ale trafił się pyszny (w przenośni i dosłownie) przykład na to, jak czasami dobre intencje mają mniej pozytywne skutki. Niech dzisiejszy wpis będzie historią o czterech ciasteczkach i wakacyjnym studium przypadku o tym, jak można przedobrzyć w próbach zachęcenia ludzi do dobrych zachowań.
Q&A: Czy podejście Byrona Sharpa i ekonomii behawioralnej do marketingu łączą się?
Oto jest! Pierwszy wpis z serii Q&A, czyli Julia odpowiada na Wasze pytania! Dan Ariely ma swoje felietony, więc czemu i nie ja. Moje co prawda nie są w The Wall Street Journal, ale gdzieś trzeba zacząć.
Raz na jakiś czas dostaję od Was pytania i jeśli jest jedna osoba, która się nad czymś zastanawia, to pewnie jest Was więcej, więc pomyślałam, że fajnie będzie odpowiadać na niektóre z nich tutaj.
Do dzieła!
Pani Julio,
Czy Byron Sharp i ekonomia behawioralna się łączą Pani zdaniem? Czy te dwie powiedzmy „mody” w marketingu (obie szanuję, może niezgrabnie to ujęłam) się ze sobą nie łączą?
Agnieszka | Research Executive
Marketing vs. ekonomia behawioralna: Siedem różnic w podejściu do zmiany zachowań
To, co w oczywisty sposób łączy ze sobą marketing i ekonomię behawioralną jest cel, jakim jest zmiana zachowań ludzi. Marketerzy chcą, aby ludzie kupowali ich produkty (oraz, miejmy nadzieję, aby dzięki temu zaspokajać potrzeby i rozwiązywać problemy swoich klientów). Ekonomiści behawioralni chcą, aby ludzie podejmowali lepsze decyzje – dla społeczeństwa, dla innych, dla środowiska i długoterminowo dla siebie samych.
Kilka tygodni temu prowadziłam szkolenie z zastosowania ekonomii behawioralnej w marketingu i zaczęłam się zastanawiać nad czymś banalnym, ale jak to w życiu bywa, najbardziej oczywiste pytania generują ciekawe wnioski: Czym się różni podejście, jakie stosują marketerzy i jakie stosowałam, gdy sama pracowałam w marketingu, od tego jak podchodzimy do zmiany zachowań w ekonomii behawioralnej? Pytanie to też wydało się być idealnym punktem startowym i tematem na pierwszy post na blogu, więc oto i on! I oto lista moich dotychczasowych obserwacji.
MINDSPACE, czyli behawioralna check-lista zanim odpalisz swoją kampanię społeczną lub marketingową
W morzu insightów behawioralnych i wiedzy na temat zmiany zachowań czasami ciężko się odnaleźć. Skąd wiadomo co robić i gdzie zacząć? To jest niestety problem z ekonomią behawioralną: jest to na tyle młoda dziedzina nauki, że nie ma jeszcze schludnego, prostego modelu, który pomógłby wykorzystywać wiedzę w praktyce.
Z pomocą przychodzą karty Zrozum Rozum oraz podejście MINDSPACE.
Ekonomia behawioralna w digital
Był Daniel Kahneman, był Dan Ariely, pora na Julię Kołodko 😀 . Nagranie z mojego czerwcowego wystąpienia na Impact Academy, dla wszystkich osób, które są zainteresowane tym, jak można wykorzystać ekonomię behawioralną w marketingu i w internecie.
Ekonomia behawioralna. Kurs online dla marketerów
Niedawno pojawił się w sieci nowy kurs online z ekonomii behawioralnej „Behavioural Economics”. W odróżnieniu od pozostałych, które znajdziecie tutaj w Bibliotece, jest on prowadzony przez praktyka-reklamiarza, a nie profesora-akademika.
Czy to dobrze czy źle? Decyzję pozostawiam Wam. Jeśli jedank pracujesz w marketingu, może to być dobry początek Twojej przygody z ekonomią behawioralną (poza tym blogiem, oczywiście :D) bo wiedzę dostaniesz od tzw. starego wyjadacza. Rory Sutherland spędził ostatnie kilka dekad pracując dla jednej z największych agencji reklamowych, więc zna rynek i problemy konsumentów jak mało kto.