Podobno kto nie ma szczęścia w kartach, ten ma szczęście w miłości, ale dzisiaj mam dla Was coś, dzięki czemu będziecie mieli szczęście i w kartach i w miłości (albo przynajmniej w życiu). Były już karty Zrozum Rozum – karty behawioralne do projektowania lepszych zachowań – pora na coś, dzięki czemu i sobie dobrze zrobicie 🙂 Poznajcie Dobre karty, czyli karty behawioralne do projektowania szczęśliwego życia!
Kategoria: Rozwój osobisty
Dziewięć strategii, które pomogą Ci być bardziej efektywnym i odnieść w życiu sukces
Dzisiejszy post jest, wyjątkowo, nieco oddalony od tematyki stricte związanej z ekonomią behawioralną, ale przecież nie samymi pułapkami myślenia człowiek życie. Wciąż obowiązuje natomiast zasada, którą kieruję się w wyborze tematów – wszystko, co trafia na bloga, wywodzi się z rzetelnych i (mam nadzieję) ciekawych badań. Amerykańcy naukowcy udowodnili.
Kilka lat temu na łamach Harvard Business Review pojawił się artykuł, w którym Heidi Grant opisała badanie dotyczące zasad, jakimi kierują się ludzie sukcesu. W efekcie jej badań powstała lista dziewięciu zasad, które mogą pomóc odnieść sukces. Zasad, które pomagają być efektywnym w pracy i życiu, dzięki czemu może będziemy mieli więcej czasu dla przyjaciół, rodziny, na czytanie książek i relask. I, co najważniejsze, dzięki czemu będziemy bardziej zadowoleni z siebie i życia. Tak definiuję sukces.
Kto, zatem, odnosi sukces? Ludzie, którzy na niego pracują.
O teorii konstruowania emocji, czyli tym, że emocje tak naprawdę nie istnieją
Koniec października minął u mnie pod znakiem melancholii. Wszystko przez to, że w latem tego roku jeden z moich ulubionych artystów – wokalista zespołu Linkin Park – popełnił samobójstwo i kilka tygodni temu odbył się koncert poświęcony pamięci Chestera. Wrażenia?
Emocjonalny rollercoaster.
Kilka dni po koncercie, cały czas dochodząc do siebie, zaczęłam zastanawiać nad tymi emocjami i ich siłą. Czy naprawdę aż tak przeżywałam śmierć Chestera? A może po prostu niepotrzebnie wkręciłam się w jakąś historię w głowie? W końcu to człowiek, którego na co dzień w moim życiu nie było i nigdy nie towarzyszyły temu faktowi żadne silne emocje. I tak jadąc sobie na rowerze na uniwersytet i zastanawiając się nad tymi naszymi emocjami, przypomniała mi się fascynująca teoria i doznałam momentu a-ha!
Uwaga: Będzie kontrowersyjnie.
Grubaski kontra prymuski, czyli o tym jak kształcić samokontrolę u dzieci
Zacznę od klauzuli: o wychowywaniu dzieci za dużo nie wiem, bo osobistego doświadczenia w tym obszarze nie mam. Mam za to dużo czasu na czytanie oraz obserwowanie ludzi, w związku z czym i tak pozwolę sobie podzielić się dzisiaj z Wami pewnymi przemyśleniami na temat tego, jak i po co kształtować samokontrolę u dzieci i co na ten temat mówią ekonomia behawioralna i psychologia.
Samokontrola vs. omnomnom. Ekonomia behawioralna w służbie smukłej sylwetki
„Dieta, ah dieta, koniec z hurtem, czas na detal”, jak to śpiewał kiedyś kabaret OT.TO. Chyba każdy z nas tam był, jest lub będzie. Podobno najbardziej odczuwamy porażkę związaną z nieosiągnięciem celów w trzeci poniedziałek po Nowym Roku. Brytyjczycy nawet postanowili nazwać ten dzień, aby nikt o nim nie zapomniał – Blue Monday. Najpóźniej tego dnia większość z nas łamie swoje postanowienia noworoczne i popada w (mini) depresję, że znowu nic nam nie wyszło. A do tego styczniowa pogoda nie pomaga. Mijające lata i doświadczenie też wydają się niewiele dawać – większość z nas co roku ma te same postanowienia i większość z nas co roku ponosi tą samą porażkę.
Do następnego 20-któregoś stycznia zostało nam co prawda jeszcze trochę czasu, ale mam nadzieję, że nie zniechęci Was to do poczytania nieco o samokontroli i znajdziecie tutaj choć kilka efektywnych sposobów na jej poprawienie, aby przyszłoroczny Blue Monday Was nie dopadł.
Jak kupić sobie szczęście
W ostatnich latach głośno było o tym, że powyżej pewnego poziomu dochodów, pieniądze szczęścia nie dają. Gdy zaczynamy zarabiać na tyle dużo, aby zapewnić sobie dobre warunki życia, więcej pieniędzy, jachtów, nowych samochodów i większy dom nie poprawiają naszego samopoczucia.
Poziom ten to $75,000 rocznie. Badanie, z którego są te dane, jak to bywa, przeprowadzone było w USA, tak więc ten poziom dochodów dotyczy Amerykanów, amerykańskich cen i amerykańskich warunków życia. Według obecnej siły nabywczej złotego, $75,000 to około 150,000 PLN, choć pewnie zbytnim uproszczeniem byłoby przełożenie tych wyników wprost na warunki polskie.
W głowach wielu z Was pewnie i tak zdążył się pojawić głos: „Ale przecież 150,000 PLN rocznie to strasznie dużo pieniędzy! Średnie zarobki w Polsce w 2017 roku wynoszą 55,620 PLN, a w Warszawie 67,353 PLN.” Wiem. I może ten fakt wyjaśnia, dlaczego Polska jest dopiero na 46. miejscu w tegorocznym Światowym Rankingu Szczęścia. A może nie. Mieszkańcy Kostaryki, Nikaragui, Kolumbii, Gwatemali i kilku innych krajów, w których średnie zarobki są niższe niż w Polsce, są szczęśliwsi od nas. Są też kraje, w których zarabia się więcej niż w Polsce, a w których ludzie są mniej szczęśliwi. Sprawa nie jest zatem taka prosta.
Prawda jest taka, że wiele zmiennych ma wpływ na nasze szczęście – od genów, przez jakość relacji, po ilość czasu, jaką spędzamy w przyrodzie. Tym razem, jednak, chciałabym się trzymać tematu pieniędzy, bo jak się okazuje, to jak i na co je wydajemy ma większy wpływ na nasze szczęście niż to, ile ich mamy. Jak zatem kupić sobie szczęście?