O, Prokrastynacjo! O nas teraz i o nas w przyszłości i tym, jak teoria gier wyjaśnia zwlekanie

Później. Za godzinę. Po południu. Jutro.

Jak posprzątam mieszkanie. Jak rozkminię idealnie, co dokładnie mam zrobić. Jak mi się zachce.

Prokrastynacja dopada każdego z nas. Dlaczego nam się nie chce, nawet jeśli wiemy, że powinniśmy?

Zacznijmy od początku.

Prokrastynacja lub zwlekanie (z łacprocrastinatio – odroczenie, zwłoka) – tendencja, utożsamiana z odwlekaniem, opóźnianiem lub przekładaniem czegoś na później, ujawniająca się w różnych dziedzinach życia. Przez pojęcie prokrastynacji rozumieć należy dobrowolne zwlekanie z realizacją zamierzonych działań, pomimo posiadanej świadomości pogorszenia sytuacji wskutek opóźnienia.

Wikipedia

Zakładam, że każdy z Was kto to czyta, dobrze wie, co to jest prokrastynacja, bo inaczej by tego nie czytał… I pewnie każdy z nas (też poproszę! 🙋) chętnie by poznał niezawodne sposoby na poradzenie sobie z nią. Sunday Times kiedyś przeprowadziło badanie, z którego wynika, że średnio każdy człowiek traci trzy godzinny dziennie na nicnierobieniu.

3 godziny * 5 dni w tygodniu * 47 pracujących tygodni w roku = 705 godzin

Siedemset pięć godzin lub inaczej 88 ośmiogodzinnych dni pracy w roku, które idą na marne.

Jak wiecie, ekonomiści behawioralni lubią rozkminiać i analizować, więc oczywiście i temu problemowi się przyjrzeli. Witaj w świecie „wielu ja” (ang. multiple selves).

Wiele ja

Pomyśl o sobie jako o istocie stworzonej z wielu ja. Jesteś Ty w tej chwili i masz jakieś preferencje, np. żeby schudnąć, w związku z czym planujesz dzisiaj na kolację zjeść sałątkę.

Jest też Ty wieczorem. Ta część Ciebie jest naprawdę głodna, w związku z czym na inne preferencje – zjeść pizzę na kolację.

Jest też Ty po kolacji, które ma znowu inne preferencje i żałuje, że tą pizzę zjadłeś/-aś, bo przecież miała być dieta…

I w końcu jest Ty za kilka tygodni, które zamiast schudnąc przytyło kilka kilogramów, bo żadne z przeszłych ja nie chciały mu pomóc w utrzymaniu diety. Nie było to w końcu w ich interesie, bo to nie one – te przeszłe ja – są teraz grube. One już nie istnieją.

Ten model myślenia jest oczywiście tylko metaforą, jednak jest on bardzo intuicyjny i myślę, że każdy z Was może przytoczyć co najmniej kilka przykładów z własnego życia, kiedy takiego konfliktu preferencji różnych ja doświadczyliście. To samo ma miejsce w przypadku prokrastynacji.

Twoje ja tu i teraz ma preferencję, aby robić coś innego (często cokolwiek innego, o czym świadczy porządek mieszkań studentów przed egzaminami i kolejki na poczcie na kilka godzin przed końcem terminu nadesłania rozliczeń podatku) niż Twoje ja w przyszłości. Mówiąc dosadnie, to ja ma w poważaniu, co się będzie działo w przyszłości, ponieważ w przyszłości już tego ja nie będzie. W przyszłości będzie inne ja – będziesz inną osobą, z innymi preferencjami.

Dyskontowanie przyszłości

Na problem wielu ja nakłada się kwestia dyskontowania przyszłości, czyli tego, że teraźniejszość obchodzi nas bardziej niż to, co czeka nas w przyszłości. Może gdyby nasze ja (czyli tak naprawdę my!) było racjonalne, to by zrobiło rzetelną analizę kosztów i korzyści i by stwierdziło, że jednak warto się przejąć tym, co nas czeka w przyszłości i zatem lepiej zjeść sałatkę na kolację. Tak jednak nie jest.

Każde ja interesuje się tylko teraźniejszaścią, a przynajmniej ceni ją zdecydowanie bardziej niż to, co będzie kiedyś. Korzyści tu i teraz są warte dużo więcej niż korzyści w przyszłości. Koszty tu i teraz są odczuwalne dużo bardziej niż koszty w przyszłości.

Gry, w jakie grają nasze ja

Przez takie gierki naszych ja, padamy ofiarą prokrastynacji. Nasze ja tu i teraz robi analizę kosztów i korzyści i stwierdza, że jemu bardziej opłaca się obejrzeć jeszcze jeden odcinek serialu na Netflixie, a nie napisać kolejnego posta na bloga. Albo że lepiej jest pójść na kawę z koleżanką z pracy niż zająć się projektem, który jest do wdrożenia za miesiąc.

Jeśli nie zostanie jakoś zmieniona wartość korzyści i waga kosztów, lub nie zostaną wprowadzone inne zabiegi, które zachęcą ja tu i teraz do współpracowania z ja w przyszłości – o czym już będzie w następnej części tej prokrastynacyjnej serii), ciężko będzie się nam zmotywować.

Żartuję. Nie chce mi się. Drugiej części nie będzie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *